Powróciłyśmy. Mam nadzieję, że tym razem na dłuuugo. Pobyt na diabetologii należy do najmilszych o ile pobyty w szpitalu mogą takie być. Dominika miała podłączaną pompę insulinową i już po kilku dniach, możemy powiedzieć – REWELACJA. Wprawdzie, na początku miałyśmy małe perypetie typu – założone wkłucie, bez wypełnienia drenu – oczywiście trzeba było od razu zdjąć i wyrzucić 🙂 A dzisiaj kot przegryzł Misi dren… oo zapowiada się wesoło. Biorąc pod uwagę fakt, że jeden zestaw infuzyjny kosztuje 38zł zaczęłyśmy „na bogato”. Poza oswajaniem się z pompą, pomału wracamy do rzeczywistości. Dominika wróciła do szkoły, ja do domowych obowiązków. Czekamy na wyniki badań z Hanoweru, mamy nadzieję, że będą nas zadowalały i zakażenie, z którym walczymy nie jest takie straszne jak się nam wydaje. Wstępnie po przeleczeniu w Rabce, wiemy, że bakteria zniknęła a może się ukryła, w każdym bądź razie nie wyszła w kontrolnym badaniu. Za 10 dni mamy powtórzyć badanie i wówczas wszystko będzie jasne. Staramy się ze wszystkich sił być dobrej myśli, optymizm i uśmiech to nasza recepta na szczęśliwe „dzisiaj” 🙂